„Serce na Kaszubach”  – Daria Kaszubowska 

Wydawnictwo  eSPe.


„Serce na Kaszubach”  to debiut  autorki. Debiut, bardzo udany i bardzo ciepło  przyjęty przez czytelniczki. Teraz już Daria Kaszubowska ma na swoim koncie kolejne książki dla dorosłych i bajki dla dzieci. 




 

„Serce na Kaszubach” to historia miłości Kamili i Bruna. To odnajdowanie wspólnych celów. 

Bruno,  pracownik archiwum będący w trakcie pisania pracy doktorskiej i Kamila, grafik komputerowy w agencji reklamowej.  On Kaszub przywiązany do swych korzeni i rodziny,  mocno wierzący w Pana Boga. Ona żyjąca z dnia na dzień, lubiąca imprezy i nie zbyt dobre  relacje z rodzicami i babcią.

I jak to w życiu, przypadek sprawił, że te dwa tak odmienne  światy spotkały się ze sobą podczas mało optymistycznej pogody. Ale, że nie ma przypadków, więc ta dwójka musiała na siebie wpaść i się poznać. I zaczęło się przenikanie jednego i drugiego świata. 

Początki pomimo, że piękne nie okazały się takie lekkie. Nie obyło się bez konkretnych decyzji, wyborów.  Jednak  to burzliwe  zderzenie dwóch światów, sprawiło, że trzeba było dokonać wyboru. Opowiedzieć się po  tej czy innej stronie. Ta sytuacja pokazała jak mocne jest to w co wierzymy i czym się kierujemy w życiu. Właśnie takie chwile pokazują prawdę o nas samych. O tym, co w naszym życiu jest najważniejsze i czy miłości można podporządkować wszystkie wartości. Czy miłość to też spojrzenie na drugą osobę czy tylko koncentrowanie się na sobie i swoich przyjemnościach, pragnieniach.


 

Autorka porusza temat czystości przedmałżeńskiej. Pokazuje jej wagę. Pokazuje jak wielkim jest Darem. Niech przemówi  bohater.

„A teraz boli mnie, że …Że gdy już się ożenię, nie będę mógł dać swojej żonie całego siebie.”

„Serce na Kaszubach”,to powrót do wartości i odnajdowanie swojej tożsamości, to poznawanie historii Kaszubów i Kaszub. To dostrzeżenie i docenienie języka i kultury Kaszubów, ich tożsamości. To pokazanie, że bycie Kaszubem było trudne i pomimo, że zawsze trwali przy Polsce i byli jej wierni, to zarówno od Niemców jak i od Polaków spotykały ich niemałe kłopoty, szykany.

Nie sposób nie przytoczyć słów  bohaterki :

„A dlaczego właściwie nie rozmawiacie wyłącznie po kaszubsku? ....

"Mieliście swoich władców, tak jak Polacy mieli swoich, Czesi swoich, a inne kraje swoich. Swoje wojsko, swoją kulturę, swoje wierzenia, swój język. I ten język przetrwał aż do dziś, co jest po prostu fenomenalne! Słyszę, że starsze pokolenie się nim posługuje  bardzo dobrze. Ale dlaczego nie wy, młodzi? Dlaczego nie uczycie dzieci?”

„Macie taki dar i z niego nie korzystacie.”

„Bycie budzicielem narodu  kaszubskiego  zdecydowanie nie należało do  łatwych zadań i raczej nie miałaby śmiałości się go podjąć. Aczkolwiek  przydałoby się kilku takich, którzy rozeszliby się po kaszubskiej ziemi   i budzili rodaków.”

Myślę, że Autorka  pisząc te słowa przymierzała się do bycia… "budzicielem narodu kaszubskiego.” Teraz już z odwagą i miłością do swojego języka i kultury jest krzewicielem historii  i tradycji Kaszubów.

Miłość Autorki do Kaszub widać na każdym kroku. Zda się, że wykorzystuje każdą okazję, aby opowiedzieć czytelnikowi o mieszkańcach Kaszub. Tradycja, rodzina, rodzinne uroczystości, Święta Bożego Narodzenia czy też Wielkanoc. Siła rodzinny i rodzinnych więzów. Przynależność do tej małej społeczności. Codzienne życie, które nie zawsze jest usłane różami.

Jakże pięknie Autorka pisze o Kamili  i jej rodzącej się miłości do Kaszub.  O jej przypatrywaniu się okolicy. O domu babci Trudzi i Dziadka Benka Stoltmanów. Jej zachwycie nad tym starym i opuszczonym, a może raczej nie zamieszkanym domem

„Nie można czegoś zrobić by nie niszczał? Aż się serce kraje, gdy się na niego patrzy. Wygląda tak samotnie. Jakby żył już tylko przeszłością i stracił nadzieję na lepsze czasy.”

I to, zda się z czułością, przywracanie do świetności i w klimacie tradycji i Kaszub, domu. To dbanie o ogród i sad. Te wszystkie czułe słowa i codzienne zmaganie z chwastami i sadzenie kolejnych roślin. Miłość, która rodziła się powoli, a potem zawładnęła sercem bohaterki.


 

Daria Kaszubowska pokazuje też powrót do Pana Boga, do kościoła. Rodzenie się wiary…

„Nie byłam w kościele od dziesięciu lat  - przyznała szeptem.

- Nie szkodzi. Tutaj nie ma ludzi spóźnionych.”

„ Miałeś rację, ze wiara nadaje wszystkiemu sens.”

„Nie masz pojęcia, jaką moc ma modlitwa wspólnoty.”

 

„Serce na Kaszubach” to również macierzyństwo, ojcostwo pokazane w tak pięknym świetle, że nie sposób przejść obok tego obojętnie. To pokazanie jaką wartością jest dobry, kochany i wierzący mąż.

„Serce na Kaszubach” to błędy dwóch pokoleń kobiet. To niebezpieczeństwo popełnienia tego zła, przez trzecie pokolenie. To tajemnice, które zniszczyły rodzinę i zatruły życie własnemu dziecku. 



 

Daria Kaszubowska pokazała jakie emocje targają matką na wieść o tym, że urodzi chore dziecko. Pokazała jak bardzo sama i przerażona jest wtedy kobieta i jak bardzo potrzebuje wsparcia. Potrzebuje usłyszeć, że będzie dobrze. Potrzebuje tej pomocnej dłoni. I jak mało ją dzieli od zrobienia czegoś przerażającego.

Nie  mogę tu nie zacytować zamieszczonej w książce piosenki :

„Ja, który nigdy nie powiem: „mama”,

Ja, który nigdy nie zawołam: „tata”,

Ja, który pozostanę dzieckiem,

Tylko wzrokiem powiem wam: „dziękuję”.

W twoich ramionach, mamo,

Czuję się bezpiecznie,

a jeśli jestem zbyt ciężki,

to połóż mnie na ziemi…

Bóg się, mamo, nie pomylił,

narodziłem się z miłości…!”

 

To właśnie tu padają tak ważne słowa ojca bohaterki:

„Wiele błędów popełniłem w życiu. Ale jednego żałuję bardziej niż innych.  Tego, że nie dałem mojej jedynej córce  Boga.”

Jakże mocne, ale przecież prawdziwe słowa. Mając wiarę w Pana Boga poradzimy sobie ze wszystkim. Pokonamy każdy kryzys czy trudną sytuację. Takich w „Sercu na Kaszubach” nie brakuje. Autorka stawia bohaterów w bardzo trudnych sytuacjach i przed trudnymi decyzjami. Pozwala im się zachwiać w wierze, ale i trwać w niej mocno. Ufać i wierzyć wbrew wszystkiemu. Wierzyć w cuda. Wierzyć wbrew rozumowi. I właśnie wtedy kiedy pozostaje tylko wiara, zaczynają się  dziać cuda.


 

Autorka nie stroni też od pytań o sens cierpienia. Nie stroni od pokazania, że trudności mogą zachwiać całym naszym światem i że to one pokazują nam prawdę o nas samych oraz to do czego jesteśmy zdolni. Pokazuje, że to co w danej chwili zda nam się końcem świata, tak naprawdę jest naszym ratunkiem.

„Jeśli Bóg plącze człowiekowi ścieżki życia, to tylko dlatego, by wyprowadzić go w jeszcze piękniejsze miejsce niż to, do którego pierwotnie zmierzał.”

„Serce na Kaszubach” to również przebaczenie, prawda i pragnienie zadośćuczynienia. 
To ofiarowanie czegoś cennego; własnego życia. To zrozumienie popełnionych błędów.
To pragnienie otrzymania kolejnej szansy.

„Serce na Kaszubach”,  to uzdrowienie serca i duszy. Dla mnie ogromna radość i Dar. Moje serce wypełnia wdzięczność, radość, spełnienie.  

„Serce na Kaszubach”, uskrzydla i przywraca nadzieję. Podtrzymuje wiarę. Przypomina o całkowitym zawierzeniu i cudach. Cuda dzieją się zawsze i wszędzie.

Do książki będę wracała. Do piękna trzeba powracać. Dobrem należy się dzielić. Na koniec zacytuję słowa Autorki:

„Per aspera ad astra. Przez trudy do gwiazd. Modlę się za was i wierzę, że Bóg prowadzi was najlepszymi ścieżkami. Zaufaj Panu. Jak dziecko w ciemności, które wyciąga dłoń, bo wierzy, że gdzieś tam jest tata i zaraz je złapie.”

„Gloria in excelsis  Deo et in terra pax ho minibus bonae voluntatis…”    


     

 

 

 

 



Komentarze

Popularne posty