„Dom pod kasztanem” Natalia Przeździk
Wydawnictwo Filia
Rok wydania: 2025
Ilość stron:331
Zuzanna wiedzie życie jak wiele studentek z tą, tylko różnicą, że nadal mieszka w domu, a na zajęcia dojeżdża tramwajem. Introwertyczka i miłośniczka poezji, żyje w swoim bezpiecznym kokonie.
„Zastanawiała się, jak to możliwe, że młodzi ludzie dobrowolnie porzucili swoje domy i zamieszkali w nieznanym miejscu, w zatłoczonych akademikach i na stancjach. Czy nie tęsknili? Nie brakowało im wsparcia mamy i taty? Wyglądali na zadowolonych i przypominali czasem psy spuszczone z smyczy. Zuzia nie zazdrościła im, ale rozmyślała niekiedy –bardzo rzadko, ale jednak – czy miły, wygodny dom nie jest czymś, co człowieka w pewnym sensie ogranicza?”
I jest tak momentu, kiedy jej świat zachwiał się w posadach. Niezdany egzamin i zaraz potem informacja o odejściu bliskiej osoby. Oba wydarzenia stały się początkiem zmian w jej życiu. Początkiem szybkiego wchodzenia w dorosłość.
Autorka pokazuje jak ważne jest wychowanie i zaszczepione wartości. Jak ważna jest rodzina i miłość? Uzmysławia, że w godzinach próby zdajemy egzamin z tego, co otrzymaliśmy. Zbieramy owoce tego, to zasialiśmy.
„Wreszcie miała poczucie, że jest potrzebna i że może spłacić rodzinie swój dług w jedyny słuszny sposób - miłością.”
Przekonuje, że to, co początkowo wydaje się końcem świata, jest początkiem nowego. Gdyby nie ten mały koniec świata, nie odnaleźlibyśmy swojej drogi.
„Czasem trzeba zejść z głównego toru, żeby z dala od tłumu nauczyć się czegoś ważniejszego – wymamrotała cicho. – Wiem, że gdy ma się dwadzieścia parę lat, trudno w to uwierzyć. Ale chwila przerwy w biegu to nie koniec świata.”
„Dom pod kasztanem”, to ogromie silne więzy łączące wnuczkę z dziadkami. To miłość, które rodzi dobre owoce. Miłość czuła i opiekuńcza. Miłość, która zapomina o sobie, by opiekować się jedną z najukochańszych osób. Być z nią potrzeby serca. Takie decyzje i codzienne trwanie, uzdrawiają. Pomagają poradzić sobie ze stratą i żyć. Zmuszają do refleksji:
„Czasami trzeba coś stracić, by narodziło się nowe.”
„Dom pod kasztanem”, to piękne lato pełne zapachów i smaków. Lato przyjaźni, poezji i miłości. Lato pachnące poziomkami i letnimi kwiatami, polami i łąkami. Beztroskimi kąpielami w rzece.
Lato decyzji i dorastania. Lato dojrzewania.
„Dom pod kasztanem”, to miłość i siła rodziny. Przyjaźń, który pojawia się, kiedy jest najbardziej potrzebna.
Ta powieść, to odkrywanie swoich korzeni i poznawanie miejsca, które wcześniej znane, tylko z odwiedzin, teraz ma się stać czymś więcej. To poznawanie historii tych ziem. To odwaga, aby zapuścić tu swoje korzenie. Nie ważne skąd pochodzisz, ważne, aby jak mówi Walerka, swoje miejsce urodzenia mieć w sobie.
„Dom pod kasztanem”, to znalezienie swego miejsca na ziemi. To ważne życiowe decyzje. To odnalezienie tego, co najważniejsze.
„Dom pod kasztanem” jest jak wspomnienie szczęśliwego dzieciństwa. Lat beztroski i bezwarunkowej miłości. Miejsce, w którym mieszka Dobro. I nawet jak zabraknie jednej osoby, trzeba ten dom ożywić i żyć dalej.
To właśnie w tej powieści autorka pokazuje spotkanie dwóch światów, babci i wnuczki, dziadka i wnuczki. Pokazuje odchodzenie jednego i wchodzenie na scenę życia, kolejnego pokolenia.
To tutaj pojawiają się jakże ważne słowa:
„To nie prawda, że starość nie udała się Panu Bogu. Nigdy nie miałem tyle spokoju, co teraz.-Westchnął i oparł się wygodnie.- Może i często cos boli i człowiek nie może tyle, co dawniej. Ale obowiązków tez nie ma. I już nikt nic od niego nie chce. Dogadzają mi jak dziecku.”
„Dom pod kasztanem”, to marzenia mające postać zimorodka.
„Życie jest jak oczekiwanie na zimorodka. Nigdy nie wiesz, kiedy zobaczysz błysk piórek. Ale warto czekać.”
„Czasem dobrze jest pobyć na bocznym torze i nauczyć się czegoś więcej.”
Tą myślą chciałabym zakończyć moją recenzję. Słowami, które wierzę, staną się nadzieję i siłą dla tych, którzy muszą pobyć na …bocznym torze życia.
Komentarze
Prześlij komentarz