„ Szeptuni. Baba Wanda” Norbert  Grzegorz  Kościesza

Męskie wydawnictwo N-Kort

RECENZJA  PATRONACKA

 

Rok wydania 2024

Stron 335

Oprawa miękka. Książka z kolorowymi brzegami.

 

„Szeptuni. Baba Wanda”, to książka inna od tych, które czytam na co dzień. Książka z innego i do tej pory obcego mi jeszcze, świata.

Słowiańszczyzna, dawne wierzenia. O tym uczyłam się jeszcze w szkole. Potem coś jeszcze czytałam. Było to jednak wieki temu, kiedy to wszystko tak bardzo mnie interesowało. Dużo zapomniałam.

 

„Szeptuni. Baba Wanda” mi to przypomniała i nowe światy pokazała. Przypomniała o Leszym, co starej puszczy chroni i o Welesie, panu ciemnego świata. Jest tu znana ze starych podań Mokosz i inne leśne stwory. Potworów tu bez liku i stworów różnej maści. Są tu i  niebożęta znane ze starych baśni.

Lecz wróćmy do tej Wandy, o której autor pisze. Kim jest i skąd się wzięła? Skąd siła jej i wiedza tak tajemna? Czy żywot jej ma kres swój czy nie ma końca życie? A te języki znane? Dialekty oraz gwary? Czy w szkołach się uczyła czy raczej wieki tutaj żyła? Skąd zna tych, których nie ma, a żyją ich prawnuki? Skąd jej wiedza o ziołach i tajemnych zaklęciach?

W przyjaźni żyje z Leszym, i Krysta (Pan Jezus, moje przypomnienie) też szanuje. Zna przeszłość oraz myśli. Uleczyć serce umie. Ziołami i szeptami, ciałem się zajmuje. Smaruje je, okadza, wstążki zawiązuje. Choroby mu zabiera  i  przywraca zdrowie. Kto traci już nadzieję na uleczenie ciała, do Wandy ten przybywa i niby nowy wraca. Pamiętać jednak trzeba, by umieć podziękować. Zostawić  jej gomułkie sera lub jaki bochen chleba.

 

Wanda nie żyje w jednym świecie. Jej świat jest tu i tam, w tych wierzeniach. Ten rzeczywisty widziany jest oczami. Ten drugi, ten mistyczny poznany duchem i rozumem. Jej życie jest granicą. Tu spotykają się dwa światy. Ma swoich druhów wiernych.  Ma tych, co ją wspierają i zawsze jej słuchają.

Jedni tak bardzo jej się boją, inni zaś czują respekt i kiedy trzeba, po nią posyłają.

Jesteśmy w różnych wiekach. Widzimy Berię Michaiła, którego wujek był katem wielu ludzi. Jesteśmy w Tyńcu u pana Czarnieckiego. Jesteśmy i z Barbarą, co z Radziwiłłów się wywodzi.  Są tu i dwaj bohaterowie z cyklu Pilipiuka (Andrzeja Pilipiuka).

Jesteśmy w różnych wiekach i w różnych sytuacjach. Szeptuni bywa wszędzie. Leczy i pomaga. Jak trzeba, walczy mężnie z ze złem i demonami świata. Mieszka blisko Studzianek na cyplu przy rzece Sprząśli. Jej dom jest inny, niż chłopów z bliskich wiosek. Ich gwara oraz dialekt nie robi jej różnicy. Rozumie każdą mowę, a i z bogami gada. Ten tygiel kulturowy co na Podlasiu trwa wieki, lata, jej domem jest i miłością.

 

I miała być recenzja, a wyszła mi opowieść. Co powie na nią autor? Nie wiem. Więc by go nie rozgniewać i już poważnym być człowiekiem, spróbuję innej mowy. Tej naszej, polskiej, ukochanej. Tam było o językach, jak wieżę Babel budowali.  Od tych tam opowieści chyba mi język poplątali. Ducha Puszczy jeszczem nie smakowała, bo recenzyi ja nie napisała. Ulnika nie spróbowała, tylko smak sobie wyobrażała. Gierbaty też bym się napiła, ale Szeptuni  do mnie nie przemówiła.

A może jednak mówiła. I miast pyszności swoich, mądrości swoich udzieliła?

Było tam o szacunku. O tym, by zło dobrem zwyciężać. Nie kłamać i do zła nie namawiać. Mówić prawdę i nie mataczyć. By zdrowie zyskać, ziół pić, ile każe. Ludzi szanować. Nie kraść ni oszukiwać.  Chronić wszystkich nam powierzonych. Zaś kiedy trzeba walczyć, to się nie lękać. I w szranki stawać ze złem i podłością  świata. 

 

Jeżeli myślisz, że Baba Wanda ze słowiańskimi bogami tylko w przyjaźni bywa, to jesteś w błędzie. Ona do chrześcijańskiego Boga przylgnęła i jego moc zobaczyła. Mocy jego doświadczyła. I jak pisze nasz  Autor drogi:

„ W duszy jednak zdała sobie właśnie sprawę, że niezbadane są wyroki tych, którzy dla ludzi są niewidzialni.”

„ Tyś jest ten nowy Bóg- powiedziała do siebie, choć  doskonale  znała odpowiedź”

Szeptuni …nie można jej nie polubić. Nie można i nie szanować. Jej życie, które w jednych tylko latach nie jest osadzone. Gdzie ta prawdziwa?  Ta z jasnym włosem czy ta całkiem siwa? Ta piękna, młoda, czy co rzeźbionym kosturem się wciąż  wszędzie bywa?

 

Jedno jest pewna. Kocha Podlasie. Kocha tę ziemię i lud tu żyjący.

Lubi ją Autor, co pisze o niej i materiały przez lata zbierał. Wszystko ułożył, posegregował i jako książkę nam ofiarował. Jedne są białe. Inne brzegi kolorowe mają. Każda jest piękna i historię kryje o tej Szeptuni, co kocha Podlasie. I pięknej ziemi, mowie, i wierzeniach. O kulinariach i trunkach, które trza doceniać. O Duchu Puszczy, dumie każdej wioski. Trunku, który od stuleci kosztuje Leszy czy inne leśne stwory. Trunku, którego receptury chroni  lud  podlaski cały. 

 

Ta książka, to nie przygoda tylko i opowieści z wieków starych. To również skarb przepisów, nie tylko kulinarnych. 

 

Norbert Kościesza, co przy Szeptuni Wandzie lat kilka spędził i uczył się jej sztuki; piekł i gotował, warzył i nastawiał. Na koniec zaś za swe zasługi poznał jej tajne zioła, nalewki, maści i napary. To wszystko spisał i wraz z kulinariami na końcu książki podarował. 

 

Dar ten doceńmy  wielki. Wdzięczni mu bądźmy ogromnie. Zachował nam Podlasie. Pokazał jakie było. Niezwykle piękne i tajemnicze. Wszyscy tu zgodnie żyli pomimo, że wiarą  i językiem znacznie się różnili. Zatrzymał czas, co płynie i który wszystko zmienia. Zachował ten koloryt i unikalność ziemi. Dzikość tamtej przyrody i puszcze przeogromne. Stał się Szeptuni uczniem i naszym z nią łącznikiem.

Kończąc tę moją mowę, która dzisiaj jest jakby inna, powiedzieć muszę jeszcze, że ta książka jest torcie inna.  Jest  wyjątkowa. Pełna emocji, przeżyć i innych nieznanych światów. Jest tym, co ważne. Jest tym, co powinno być zawsze niezmienne.

Pomagać człowiekowi o chorej duszy albo ciele. Chronić tych, których trzeba i służyć im pomocą. Stawać tam, gdzie powinność wzywa. Ukochać swoją ziemię, historię i tradycję. Być dumnym z tego skrawka świata i kochać go całym życiem.

Nad książką łzy wylałam i serce me ból ścisnął. Zachwyt mi towarzyszył na pięknem i nad miłością. Mądrość nad … Polecam wam rozdział piąty. Poemat o śmierci, życiu i o miłości. O tej miłości, co śmierć umie pokonać i sprawić, że nawet śmierć potrafi pokochać…

I słowa, które weź  i do siebie :

„-Będziesz pomagała ludziom i zwierzętom, będziesz zwalczała zło, skąd by nie przyszło i jakie by nie było. Zgadzasz się?”

A ty Czytelniku? Zgadzasz się? 


 

Komentarze

  1. Aj-aj cóż za recenzja :) Pozostaje tylko pięknie podziękować i się ukłonić za tak miłą i opisową opinię. Cieszę się także, że książka tak mocno poruszyła i wywołała głębokie emocje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na tym blogu mogłam znaleźć wiele wspaniałych recenzji. Ta podobnie jak pozostałe, jest świetnie napisana, aż chce się sięgnąć po książkę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty