„W porywie serca” Karen Witemeyer
Dreams Wydawnictwo
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Z wielką radością przyjęłam informację o ukazaniu się drugiej części „Jeźdźców Hangera”.
„W porywie serca”, bo taki tytuł nosi kolejna część tego fantastycznego cyklu, rozgrywa się w drugiej połowie XIX wieku w hrabstwie Llano w Teksasie.
Tym razem głównymi bohaterami są Mark Wallace i Jonah Brooks, którzy przypadkiem, a przecież nie ma przypadków, znaleźli się w tym, a nie innym miejscu o tej, a nie innej porze. Obecność przy narodzinach pewnej dziewczynki, doprowadziła ich do przytułku dla sierot o wdzięcznej nazwie Harmony House.
Harmony House, to sierociniec dla dzieci położony w Kingsland prowadzony przez dwie niezależne kobiety, Katherine Palmer i Elizę Southerland. Kobiety, które właśnie w opiece nad porzuconymi dziećmi widziały swoje życiowe powołanie. Dwie przyjaciółki wspierające się w swojej misji i mogące liczyć na siebie w każdej sytuacji. Pojawienie się obu dżentelmenów stało się początkiem wielu zmian nie tylko w sierocińcu, ale w życiu obu kobiet.
Jeźdźcy, którzy przysięgali służyć pomocą potrzebującym nie mogą wyjechać nie sprawdziwszy czy informacje o porwanych chłopcach są prawdziwe. Ta sytuacja rodzi wiele innych, z którymi muszą sobie poradzić zarówno dwie damy jak i mężczyźni.
Brawurowe akcje, zdobywanie informacji, narażanie życia, przyjaźń, zdobywanie zaufania, to tylko niektóre elementy układanki pt. „W porywie serca”.
Bezdomne dzieci, wyłączenie społeczne, trudne dzieciństwo, odrzucenie przez ojca, błędy młodości, druga szansa, to kolejne poruszane przez autorkę tematy.
Książka rodzi pytania .Czy Karen, którą kiedyś łączyło z Markiem tak wiele, na nowo połączy coś ważnego? Czy Eliza spojrzy łaskawym okiem na małomównego Jonaha? Czy przeszłość obojga stanie się czymś, co ich połączy czy wprost przeciwnie? Czy porzucone dzieci zdołają zaufać dorosłym? Czy wykorzystają swoją szansę na lepsze życie? Czy pomoc zawsze przychodzi na czas? To tylko jedne z nielicznych pytań na, które czytelnik próbuje sobie odpowiedzieć podczas lektury.
„W porywie serca”, to książka, która buduje. Pokazuje, że pomimo upływu lat pewne zasady się nie zmieniają. Powiedziałabym nawet, że w dzisiejszych czasach brakuje nam ludzi pokroju Jeźdźców Hangera. Ludzi odważnych, prawych, chodzących w prawdzie. Ludzie wybierających Dobro i stawających w obronie Dobra. Broniących honoru. Ludzi szczerych, autentycznych, wiernych zasadom, odpowiedzialnych.
„Jeździec nie poddaje się, dopóki nie wypełni swojego zadania”
„W porywie serca”, to książka, która przypomina, że nad wszystkim jest Pan Bóg. Uzmysławia, że nigdy nie jesteśmy sami. Pokazuje wiarę bohaterów; prostą i mocną. Wiarę, która jest wyznacznikiem ich wyborów. Wierność. Ufność, że nie zostaną zawiedzeni. I nawet kiedy zaczynają ich pochłaniać ciemności zwątpienia, trzymają się swej wiary niczym mocnego, jasnego słupa.
Ta książka, to nie tylko świat Dzikiego Zachodu, przemocy i zła. To nie tylko rewolwerowcy i zdrada. Ta książka, to piękna przygoda. To opowieść o odnalezionej i znalezionej miłości. To opowieść o odpowiedzialności za powierzonych sobie ludzi. To opowieść o miłości do bezbronnych i porzuconych. To opowieść o pięknej, męskiej przyjaźni. Przyjaźni, która może się zrodzić, tylko na polu bitwy. Może się zrodzić z wzajemnej troski i odpowiedzialności za drugiego. Przyjaźni, która wszystko przetrzyma. O bezgranicznym zaufaniu i poleganiu na sobie w chwilach próby.
„W porywie serca” to książka, przywracająca nadzieję na zmiany. To książka pokazująca jak ważna jest wiara i jak pięknych ludzi kształtuje.
Moja ocena to oczywiście 10/10
Ostatnie rozdziały, to było jedno wielkie wzruszenie, emocje i łzy….
Komentarze
Prześlij komentarz