„Ja nic nie muszę. Mała książka o obowiązkach” Agnieszka Kazała

Wydawnictwo Literackie Białe Pióro

RECENZJA  PATRONACKA

 

„Napisanie książki dla dzieci to godziny dobierania słów – pracy, której nie widać, bo dzieje się w głowie i w domowym zaciszu.”

Świadomie  zacytowałam  znajdujące  się na początku książki, słowa autorki. Dlaczego? Chciałabym, aby czytelnik sięgając po książki  dla dzieci,  czytając  je czy kupując, miał świadomość, jak ważna i wymagająca jest sztuka pisania dla dzieci. Świadomie użyłam słowa, sztuka, ponieważ sztuką jest napisać mądrą, pobudzającą wyobraźnię dziecka, książkę. Uważam, że właśnie takie powinny być  ksiązki dla dzieci. Ksiązki prezentujące wartościowe treści, rozwijajace, uczące empatii. Pisanie książek dla dzieci, to  wielka odpowiedzialność.

 

„Ja nic nie muszę. Mała książka o obowiązkach” udowadnia, jak prawdziwe to słowa. Czytając ją zdawałam sobie sprawę z jakim pietyzmem i dokładnością autorka musiała dobierać słowa. Momentami miałam wrażenie, że  po napisaniu tekstu Agnieszka Kazała musiała się zatrzymać i zastanowić czy użyte przez nią słowa są odpowiednie i będą zrozumiałe dla dzieci. A może się mylę? To może wyjaśnić, tylko  autorka.

„Ja nic nie muszę”, to bardzo ważna książka dla dzieci, ale i dla rodziców. Na przykładzie  rodziny małego chłopca o imieniu Mateusz i jego siostry Zuzy, Agnieszka Kazała  pokazuje jak ważne w życiu każdego człowieka są obowiązki. Pokazuje, że obowiązki mają rodzice i dzieci. Każde na miarę swoich sił i możliwości.

Wykorzystując codzienne sytuacje uzmysławia nam, że dziecko potrafi  zrobić bardzo dużo. Wystarczy je tylko odpowiednio zmotywować. 

 

Czytając książkę, miałam wrażenie, że to najlepszy poradnik wychowania dziecka. Poradnik napisany w formie krótkich opowiadań z życia pewnej rodziny. Zwykłe codzienne wydarzenia, czynności, które w ferworze obowiązków, umykają. Rodzice zazwyczaj  walczą z czasem. Gdzieś gonią, pędzą. Muszą ze wszystkim zdążyć. Nawet z wychowaniem dziecka. I tu już pojawia się znak, stop.

Dziecka nie da się wychować w biegu. Nie da się wychować robiąc za nie wszystko. Nie da się wychować nie wymagając i nie ucząc obowiązków. Nie tłumacząc dlaczego trzeba robić tak, a nie inaczej. Aby tego nauczyć, sami musimy nauczyć się cierpliwości. Zwolnić. Mieć czas, aby spokojnie wytłumaczyć dziecku pewne zasady.

Autorka w fantastyczny sposób pokazuje, że zmuszanie dziecka  do wykonania tego czy innego zadania, nie ma sensu. Z dzieckiem najlepiej rozmawiać jego językiem. Wtedy mamy największą szansę dotrzeć do naszego małego leniuszka i uparciucha.

Agnieszka Kazała niczym wytrawny psycholog opisuje różne codzienne sytuacje i pokazuje je oczami dziecka i mamy. Jakże świetny zabieg. Kiedy na polecenie dorosłego spojrzymy oczami dziecka, obraz który zobaczymy będzie trochę inny od naszego. I bardzo dobrze. Niech dzieci pozostaną dziećmi jak najdłużej.

 

To, co mnie uderzyło w „Ja nic nie muszę”, to spokój i opanowanie mamy dzieci. Jej cierpliwość i tłumaczenie prostych obowiązków językiem  ze świata dziecka. Dzięki temu syn rozumiał, co powinien zrobić i pomimo, że po swojemu, wykonywał.

Cierpliwość, spokój, opanowanie, tłumaczenie, to chyba złote środki, które poznajemy dzięki książce. To zatrzymanie się. Znalezienie czasu.

Sformułowania: -nie musisz, ale możesz, dla siebie; ty nic nie musisz, ale masz prawo być wypoczęty pokazują, jak mało trzeba zmienić, aby pomóc dziecku przyswoić sobie obowiązki. Autorka zwraca tez uwagę na to, że „mam obowiązek”, to również „mam prawo”.

Na księgarskich półkach piętrzą się różne poradniki o wychowaniu dziecka. Niektóre mamy mają w domach prawdziwe biblioteczki.

Agnieszka Kazała napisała „Ja nic nie muszę. Mała książka o obowiązkach” i zawarła w niej więcej niż wszystkie poradniki razem wzięte. Uczmy się na mądrych przykładach. Wykorzystujmy codzienne sytuacje i uczmy dziećmi. Uczmy je mądrze.

Pisząc o książce, nie sposób nie wspomnieć o niespodziankach , które autorka ukryła w środku. Mały czytelnik znajdzie tu pewną ważną listę do zapełnienia, zadania do wykonania, a nawet coś do narysowania i pokolorowania. Dzięki tym zabiegom książka stanie się spersonalizowana. Jeszcze bardziej dziecka. Wszak będą tu jego wykonane zadania.

 

Nie mogę  nie zwrócić uwagi na twardą, lakierowaną oprawę książki. Książka nie jest klejona,  lecz szyta i to jest jej dużym atutem.

Kolejną zaletą jest duża, dobrze nasycona czcionka, która nie zmęczy oczu i pozwoli na swobodne czytanie.

Pozostały jeszcze,  idealnie komponujące się z tekstem ilustracje. Po przeczytaniu książki musiałam im się przyjrzeć dłużej. Wydały mi się znane. Po chwili już wiedziałam. Miały jakby zapisany w sobie świat bajek mojego dzieciństwa. Nie tych eleganckich ,ilustrowanych przez pana Szancera i pobudzających  wyobraźnię, ale tych „codziennych”, z którymi spędzałam każdy dzień. Wciąż wertowałam, oglądałam  i czytałam. I wróciły dziecięce wspomnienia. Zobaczyłam tamte swoje bajeczki, książeczki...

Na koniec chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na zakładkę na mądrej książeczki. Kolorystykę będącą odwzorowaniem okładki i widniejące na niej ważne słowa: „Czy obowiązki istnieją po to, by uprzykrzać życie, czy może mogą sprawić, że staniemy się superbohaterami  w naszych domach? Sprawdź , co możesz!”

 

 Czy potrzeba lepszej zachęty, aby sięgnąć po książkę? I już naprawdę ostatnie słowo. Na dole zakładki widnieje napis – Książki pełne treści. Tak. „Ja nic nie muszę. Mała książka o obowiązkach”, to książka pełna treści. Książka potrzebna i ważna. Uważam, że powinna się znaleźć w każdej bibliotece przedszkolnej i szkolnej. W domach, gdzie mieszkają małe dzieci.

 

 

Komentarze

Popularne posty