„Facet z pocztówki” Elżbieta Ceglarek

Przed nami  Święta Bożego Narodzenia. Wigilia i młoda  kobieta, która kilka miesięcy wcześniej pochowała męża. Świąteczny czas jest dla niej trudny. Wracają wspomnienia minionych wspólnych Świąt. Ból staje się jeszcze bardziej dotkliwy.

 

„…bez Pawła nic nie miało sensu i wszystko wokół wydawało się
olbrzymią pokrywą lodową,
 spod której nie potrafiłam się wydostać.”

 

Paweł był dla Joanny całym jej światem. Był miłością jej życia. Bezgranicznie mu ufała. Kiedy go zabrakło jej świat legł w gruzach. Jak ma żyć kobieta pozbawiona miłości swego życia? Jak ma się odnaleźć w tym świecie?  Jedyną namiastką miłości jest jej pies.

 


 

Na szczęście ma  sąsiadkę, straszą kobietę o niespotykanym imieniu, Zenobia oraz nowego mieszkańca osiedla, Adama.  Joanna, bo tak ma na imię bohaterka oraz Adam poznają się dzięki swoim czworonożnym przyjaciołom.  Obie wspomniane osoby, staną się dla bohaterki wsparciem i pomogą zmierzyć się jej z czekającymi na nią problemami. Okazuje się bowiem, że śmierć jej męża, to nie koniec, a początek walki o siebie i normalne życie. To początek jej wszystkich problemów.

Oprócz tej dwójki życzliwych sąsiadów, ma jeszcze ojca, brata i najlepszą przyjaciółkę na świecie. To dzięki nim nie jest ze wszystkim sama. I choć cały czas musi walczyć, to jednak te bliskie jej osoby niby dobre Anioły wciąż nad nią czuwają.

I pomimo, że troska bliskich jej osób  czasem ją irytuje, to jednak jest Dobrem, które ją otula i sprawia, że nie jest sama. Zawsze może liczyć na ich pomoc i wsparcie.

Życie, to jednak „przygoda” i niekończąca się opowieść. Kiedy wszystko, co zdaje się jest już zamknięte, może zostać otwarte w najmniej spodziewanym momencie. Jak mawia Zenobia,

 

„-Życie, to najlepszy belfer.”

 

Jak się odnaleźć w świecie, w którym nic nie jest takie jakie być powinno?

Czym jest przyjaźń i czy są granice przyjaźni? Lojalność wobec przyjaciela czy uczciwość i stanięcie w prawdzie? Czy można kogoś kochać i dla własnego egoizmu ukrywać przed nim prawdę?

Kiedy życie rozpada się na tysiące kawałków, w człowieku rodzą się różne pytania. A może jest tak jak mówi Joanna:

 

„… może wszystko polega na tym, żeby iść dalej, chociaż dźwiga się ciężar”?

 

W tych słowach autorka zawarła wielką mądrość. Myślę, że warto zapamiętać te słowa. Przecież życie nieraz smaga nas swoimi witkami.

A może życie polega na tym, aby odnaleźć prawdziwe drzwi do szczęścia? Taką swoją Bramę Szczęścia? I nawet jeżeli runie budowla naszego życia, to nie poddawać się i dać sobie kolejną szansę?  Szukać tych dróg do szczęścia?

Muszę przyznać, że po odłożeniu książki miałam w głowie mały mętlik. Dlaczego autorka opisała taką, a nie inną historię? Co nam chciała przekazać?

A może chciała pokazać jak bardzo można kochać drugiego człowieka i zostać przez niego zranionym?  A może abyśmy sobie zadali pytanie czy miłość równa się zaufanie?  A może chciała pokazać dwa przeciwstawne oblicza miłości?

Historia, która początkowo snuje się powoli i jakby w ciszy, z każdą następną stroną nabiera tempa. Rodzi nowe emocje.

„Facet z pocztówki”, to książka smutna, pokazująca ludzką rozpacz i ból po starcie bliskiej osoby, a jednak dająca nadzieję na nowe. Dająca nadzieję, że życie jest silniejsze od śmierci. Jesteśmy niemymi świadkami tych zdarzeń, a jednocześnie ich uczestnikami. Przy tej historii nie można stać z boku i obojętnie przyglądać się zmaganiom bohaterki.

Jakże znamienne są słowa Joanny:

 

„Pragnę wierzyć we własną prawdę. Nadzieja przecież zawsze umiera ostatnia.
Ja ją miałam do końca. Próbowałam zbudować świat, który by mi odpowiadał.
Świat utkany z marzeń, w którym nie ma możliwości nie uwierzyć w miłość,
gdyż jest dookoła.”

 

Czyż nie piękne i mądre, to słowa? Podpisuję się pod nimi całym swym sercem.

Kończąc już swoje rozważania chciałabym jeszcze,  tylko wspomnieć jak symbolicznie pewne rzeczy autorka ubrała w słowa( muzyk i bankowiec. Tak jakby już tu podpowiadała nam pewne znaczenie i nasze myśli kierowała na odpowiednie ścieżki).

Najpiękniejszym podsumowaniem i kwintesencją książki niech będą słowa Joanny:

 

„…miłości nie można się nauczyć.
Nie ma takich szkół, które dawałyby jakieś sensowne wzorce.
 Nie ma takiej apteki, która pozwoliłaby nam wykupić odpowiednie leki
na miłość lub jej brak.
Musisz mieć ją w sobie i tą prawdą, tym uczuciem dzielić się,
nie chcąc niczego w zamian,
ot tak po prostu z kimś drugim.”

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Popularne posty