„Magiczny eliksir” - Izabella Agaczewska

Recenzja patronacka  

 

Jestem po lekturze najnowszej książki Izabelli Agaczewskiej pt. „Magiczny eliksir”. |
I tak jak w przypadku poprzednich książek autorki, nie obyło się bez łez.


 
O kim tym razem opowiada autorka?

Bohaterką „Magicznego eliksiru” jest Marcela, dziewczynka III klasy, która wraz z rodzicami opuściła piękny Kraków i zamieszkała  w niedalekich Niepołomicach. Przeprowadzka wiązała się również ze zmianą szkoły. I pomimo, że był to już prawie koniec roku szkolnego dziewczynka dołączyła do nowej klasy.

Zmiany. Któż z nas nie boi się zmian? Któż z nas nie zastanawia się czy będą to zmiany na lepsze czy gorsze? Prawie zawsze towarzyszy nam lęk,  niewiadoma.

Czytelnicy, którzy znają autorkę z poprzednich książek, wiedzą, iż z zawodu jest oligofrenopedagogiem i pracuje z dziećmi z dysfunkcjami intelektualnymi. Problemy tych dzieci nie są jej obce. Dlatego też bohaterowie jej książek dla dzieci zawsze mają trochę inną urodę. Izabella Agaczewska.  Zwraca naszą uwagę na to, że inny nie znaczy gorszy. Uwrażliwia. 

 

Tak jest i w „Magicznym eliksirze”. Czy dziewczynka  z czerwoną plamą na twarzy jest inna niż jej rówieśnicy? Czy ta znienawidzona przez nią plama, która obejmuje pół jej twarzy sprawia, że dziewczynka nie chce się bawić czy mieć grona kolegów? Czy sprawia, że jest gorsza? Czy naczyniak plamisty, którego Marcela nazywa czerwoną Plamą, sprawia, że dziewczynka nie chce się normalnie bawić czy spędzać czasu z rówieśnikami? Sprawia, że jest mniej zdolna?

Jej historia pokazuje, że wręcz przeciwnie. Jest zdolna, pilna, pracowita. Ma swoje pasje. Czerwona plama jej w tym nie przeszkadza.

Przeszkadza jej jednak w poczuciu własnej wartości i akceptacji przez rówieśników. Każdy z nas wie, jak okrutne mogą być dzieci. Nie rozumiejąc potrafią ranić i to tak dotkliwie, że z traumą dzieciństwa nie można sobie poradzić nawet będąc już dorosłym człowiekiem.

Ale wróćmy do Marceli. Wróćmy do jej największego marzenia. Czy pomoże w tym zadane przez wychowawczynię wypracowanie pt. „Moje marzenie”? Czy pomogą zadane nam przez autorkę pytania?

„A wy macie marzenia? Pragniecie czegoś tak bardzo, że nieważne, co musielibyście zrobić, albo ile poświęcić, byle tylko zdobyć to „coś”? Wymarzone, wyśnione, wyczekane, upragnione, najważniejsze w życiu…”

Myślę, że dobitnie pokazują, jak bardzo ważne są nasze marzenia i ile możemy dla nich poświęcić?

Marcela jest gotowa na wszystko. Po pierwszych trudnych i przykrych kontaktach z kolegami z klasy, postanawia się z nimi zaprzyjaźnić. Pragnąc spełnić swoje marzenie jest gotowa na wszystko. Traci nawet zwykły instynkt samoobrony. Ufa im bezgranicznie. Wszak oni jako jedyni chcą jej pomóc w pozbyciu się tej szpecącej plamy.

I zaczyna się przygoda. Najpierw odwiedziny u babci jednego z kolegów. Babci, która mieszka w miejscu o tajemniczej nazwie Wielkie Błoto. Las, stara drewniana chata i inne nie mniej stare zabudowania. Drewniany płot z suszącymi się na nim garnkami. Już samo to nadawało temu miejscu tajemniczości. Do tego babcia znająca się na ziołach. Znająca różne tajemne receptury. I ta nadzieja … Nadzieja na magiczny eliksir, który sprawi, że wreszcie zniknie ta czerwona Plama.

 

Eliksir, jak sama nazwa wskazuje, musi się składać z kilku składników. Jednak tych składników nie kupi się w sklepie. Trzeba je zdobyć w różnych tajemniczych miejscach, których nazwy brzmią dziwnie obco, Góra Węży, Czarny Staw. Trzeba odszukać roślinę o dziwnie brzmiącej nazwie Osmunda regalis. Przed Marcelą nie lada zadanie. Nie jest jednak sama. W poszukiwaniach chcą jej towarzyszyć przyjaciele.

Przyjaciele? Kim tak naprawdę jest ta grupka kolegów, których Marcela uważa za swoich przyjaciół? Dziewczynka  przekona się o tym  podczas wyprawy mającej na celu zebranie wszystkich składników potrzebnych do sporządzenia eliksiru.

I jak to z magicznymi eliksirami i sekretami bywa, wszytko owiane jest tajemnicą. Zdobycie tych wszystkich składników wymaga dużo sprytu, wyobraźni i oczywiście odwagi. Jednak, aby spełnić marzenie Marcela nie cofnie się przed niczym. Mając oparcie w kolegach z ufnością udaje się na wyprawę.

Jeśli jednak w nasze działania wkradnie się kłamstwo, to wcześniej czy później wynik będzie taki, a nie inny. Wyprawa, która miała być ekscytująca i co niektórym dostarczyć dużo radości, okazała się zgoła czymś innym. Pokazała prawdziwe oblicza towarzyszy dziewczynki. Pokazała ich zachowanie podczas zmęczenia, głodu i lęku. Pokazała i postawę Marceli.

I w tym momencie możemy sobie zadać pytanie: Czy potrzeba, aby wydarzyło się coś trudnego, żeby opadły maski i żeby zrozumieć to co ważne? Czy potrzeba odpowiednich warunków, aby zobaczyć prawdziwe oblicze tej czy innej osoby?

Marcelina, dziewczynka całe życie zmagająca się z tą szpecącą ją plamą… Dziewczynka, pokonana przez decyzje i zachowanie kolegów… Dziewczynka, która pokazuje na czym polega wielkość. Jej zachowanie sprawia, że wśród kolegów rodzą się wątpliwości, pytania…

Ta dziewczynka z czerwoną plamą potrafi naśladować głos sowy. Potrafi opatrzyć rany.
Wie, gdzie w ciemnej puszczy jest północ i jak wrócić na dobrą drogę. Jest empatyczna, troskliwa. Najpierw myśli o innych.

Jej zachowanie sprawia , że wśród kolegów rodzą się wątpliwości, pytania…

Nikt nie jest bez winy. Wszyscy chcieliśmy dokuczyć Marcelinie i się dobrze bawić jej kosztem”

Dzieci same zaplanowały wyprawę i same poniosą jej konsekwencje. Na szczęście w chwili kryzysu połączyli swe siły i wyprawa, która mogła się skończyć tragicznie ….

I czy to koniec historii? Czy wszystko się już wydarzyło? Czy ta wyprawa była przygodą i nauką, tylko dla dzieci? Czy ktoś jeszcze otworzył szeroko oczy i przebudził się ze swego „snu”? Czy ta wyprawa pokazała czym jest prawdziwa przyjaźń? I czy warto wybaczyć? Czy warto dać kolejną szansę?

Pisząc o „Magicznym eliksirze” nie sposób nie wspomnieć o walorach poznawczych i dydaktycznych książki. Autorka pozwala dzieciom poznać trudne słowa: czakram, arachnofobia, ceregiele, migrena, hematofag i wyjaśnia ich znaczenie. Uczy jak się należy zachować w puszczy. Jak postępować w przypadku zgubienia drogi. Opowiada część historii Niepołomic i okolicy. Niby rasowy przewodnik prowadzi znanymi sobie ścieżkami. Zwraca uwagę na to, że kradzież jest złem. Dobre wychowanie i zwykłe, a może magiczne słowo, poproszę, może zdziałać cuda. 

 

Jednak to co najważniejsze, zostało powiedziane już na początku (motto) i na końcu książki. I pomimo, że wyprawa po magiczny eliksir nie zakończyła się tak, jak spodziewała się tego Marcela, to Magiczny ELIKSIR, istnieje. O tym gdzie można go znaleźć i czy jest dostępny dla każdego dowiesz się sięgając po książkę Izabelli Agaczewskiej.

Na koniec mój apel do rodziców. Kochani rodzice spędzajcie więcej czasu ze swoimi dziećmi. Rozmawiajcie. Słuchajcie tego co mają Wam do powiedzenia. „Wsłuchujcie się” w to czego Wam nie mówią. Niech historia Marceliny będzie przestrogą, ale i Nadzieją.

„Magiczny eliksir” pokazuje jak ważne jest wsparcie najbliższych. Jak pozbawieni tego wsparcia stajemy się bezbronni wobec innych. Zostawieni sami sobie nie widzimy, że problem można rozwiązać. Zapominamy, że trzeba o nim powiedzieć innym, rozmawiać.

Mam nadzieję, że każdy z Was stanie się posiadaczem Magicznego eliksiru, którego nie trzeba szukać za górami, lasami. On jest tak bardzo blisko nas. On jest… w nas.

 

 

 

Komentarze

  1. Piękna recenzja wartościowej książki ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Mam nadzieję, że ksiązki autorki trafią do jak najwiekszej liczby dzieci i zaczną je uwrażliwiać. Sprawią, że dzieci zaczna zwracac uwage na to ważne i cenne

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty