„We śnie”   Zuzanna Dydyna

Recenzja patronacka

 

Czy sny są ważne? Można je traktować poważnie czy  raczej jak senne majaki, fantazje?

                                                   

Anastazja, dziewczyna mieszkająca ze swoim młodszym bratem, szuka swojego miejsca w życiu. Skończyła studia, kilka kursów, jednak wciąż nie trafiło na pracę, którą chciałaby wykonywać wiele lat. Zatrudniała się w różnych miejscach, jednak to wciąż nie było, to czego szukała. Zrządzeniem losu trafiła do ośrodka całodobowej opieki dla osób starszych, aby podjąć pracę w administracji. 

Na szczęście  los i tym razem „postanowił  zamieszać”  w jej życiu.  Przez  przypadek (a przecież nie ma przypadków) znalazła się w miejscu,  w którym powinna się znaleźć.

 

 To co widziałam na oddziale podczas, pierwszego dnia w pracy, wstrząsnęło mną. Pokazało mi,  jak ogromne  ci ludzie potrzebują pomocy i jak bardzo są zależni od innych. Poczułam, że właśnie JA mogę im pomóc, a dzięki  temu zyskam  tak długo poszukiwany sens pracy.”

 

Za sprawą Anastazji poznajemy kulisy pracy w takim ośrodku. Poznajemy rytm dnia, obowiązki i ciężką pracę opiekunek.

Poznajemy  charaktery pracujących tu osób. Mamy całe spektrum pracujących tu osób.  Są takie jak nasza  bohaterka i jej koleżanka Renia; cierpliwe i empatyczne. Całym sercem  oddane swej pracy i pensjonariuszom.

Są jednak i takie, które nigdy nie powinny wykonywać  tej pracy. 

 

Możemy sobie zadać pytanie - Dlaczego osoby, dla których praca ze starszym człowiekiem jest męką nadal tu pracują? Dlaczego tak, a nie inaczej reagują na zachowania starszych osób? Co takiego spotkało ich w życiu, że całą swoją złość wyładowują na tych, którym powinni  nieść pomoc i którzy na tę pomoc czekają?

Niektórzy mówią, że nie udała się Panu Bogu starość. Inni, że w starości wracamy do wieku niemowlęcego.  Większość dnia przesypiamy, a i w sprawach higienicznych, potrzebujemy pomocy innych.

Jakby na to nie patrzeć, każdy z nas, a szczególnie osoby starsze, są zależne od innych i potrzebują wyrozumiałości, spokoju i serca. Ale jak im pomóc? Jak wytłumaczyć, że  ich zachowanie jest nieodpowiednie? Jak dotrzeć do ich  wewnętrznego  świata?

Czytając  „We śnie” Zuzanny Dydyny, trudno obdarzyć sympatią każdego przebywającego tu, staruszka.  Ich zachowanie, choroba sprawiają, że czasami trudno  o uczucie empatii.

Na szczęście pojawia się Anastazja. Dziewczyn obdarzona pewnym darem, a może wybrana przez los?  Dziewczyna, która w snach poznaje historie życia pensjonariuszy.  Nadia, przebywająca tu już wiele lat, staje się przewodnikiem w świecie snów. Łącznikiem między dwoma światami; między snami, a rzeczywistością.

Dzięki wspólnym wyprawom  do świata snów,  życie staruszków w ośrodku  ulega zmianie. 

 

Nadia prowadzi  Anastazję do pewnej wioski, w której znajdują się tajemnicze domy. W każdym z nich mieszka  „młodsza wersja”  tego czy innego staruszka. Podczas tych podróży we śnie Anastazja poznaje historię życia każdej z osób. Dowiaduje się, dlaczego w życiu rzeczywistym zachowują się tak, a nie inaczej. Dają się poznać Anastazji z innej, niż znanej jej  do tej pory, strony. Opowiadają  jej wszystko to, co dla nich ważne.

Te senne odwiedziny, rozmowy, to szansa na duże zmiany. To również szansa na dobre zmiany w życiu bohaterów.

Tutaj zadziało się Dobro. Anastazja  dopięła wszelkich starań, aby życie staruszków stało się lepsze. Robi wszystko co w jej mocy, aby otrzymali potrzebną im pomoc bez, której być może przegapiliby życiową szansę.

Sposób w jaki Autorka pisze  o pensjonariuszach tego ośrodka, wywołuje w czytelniku duże emocje  i nie pozwala pozostać obojętnym. Czytając książkę odnosi się wrażenie, że temat  pracy w takim ośrodku nie jest Autorce obojętny. Zna to środowisko od środka i umie o nim napisać szczerze i bez  zbędnych ubarwień.

Pokazuje na czym polega  ta trudna i bardzo wymagająca praca . Jakie predyspozycje powinna mieć osoba pracująca w taki  ośrodku. Pokazuje, jak wiele zależy od zdrowych osób, od opiekunów. Od ich przygotowania, cierpliwości i empatii. 

 

Zuzanna Dydyna daje nam „senną baśń”, która jest nadzieją. Nadzieją dla chorych i zdrowych. 

Czasami wystarczy jedna osoba, aby wszystko zaczęło się zmieniać na lepsze. Jedna osoba, aby dla wielu „znów zaświeciło słońce”.

Senne  wędrówki  Nadii i Aleksandry  są swoistą przygodą, odkryciem. Mają w sobie jakąś magię. Są szansą dla obu stron; dla pensjonariuszy i osób, które z nimi pracują.

„We śnie” to opowieść, która gdyby się zdarzyła naprawdę, byłaby czymś ważnym. Mam nadzieję, że osoby, które sięgną po książkę, dostrzegą w niej to, co ważne. Mam nadzieję, że opisana historia zagości w sercu. Mam nadzieje, że wzbudzi wiele pozytywnych emocji.

Mam nadzieję, że przeczytaniu książki, poczujecie ucisk  sercu i zapłaczecie.  Zapłaczecie jak zrozumiecie, że żyć godnie i dawać siebie innym, to coś pięknego. Zapłaczecie, jak zrozumiecie, zakończenie książki.

                               „To jeszcze nie koniec. To dopiero początek „  

 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty