„Tatuaże podświadomości” Grażyna Mączkowska
Wydawnictwo Psychoskok
Prawie miesiąc temu skończyłam czytać debiut Grażyny Mączkowskiej „Mamo, powiedz, że mnie kochasz". Historię dorosłej kobiety z DDA. Historię traumatycznego dzieciństwa, które wielkim cieniem położyło się na jej dorosłym życiu i relacjach z rodzeństwem.
„Tatuaże podświadomości”, jak pisze autorka, „powstały pod wpływem korespondencji i rozmów z czytelnikami”.
Osobiście bardzo się cieszę, że powstała druga część. Dlaczego? W pierwszej części poznajemy Gabrielę. Razem z nią musimy się mierzyć z jej dzieciństwem i przeszłością. Jesteśmy świadkami wielu bardzo trudnych sytuacji, które odcisnęły na niej swe piętno.
Gdyby Grażyna Mączkowska zatrzymała się, tylko na tej pierwszej części, zostalibyśmy z rozdrapanymi i jątrzącymi ranami.
Pisząc „Tatuaże podświadomości” autorka podała nam rękę. Ofiarowała antidotum na smutek i ból. Dała konkretne wskazówki. Można by rzec udzieliła pomocy psychologicznej.
Już na początku natrafiamy na Prolog, który jest kwintesencją radzenia sobie z DDA. Jest takim SOR-em i szybką pomocą.
Wchodząc w treść książki towarzyszymy bohaterce w jej codziennych dniach. Jesteśmy świadkami jej rozmów toczonych z samą sobą. Jesteśmy obserwatorami jej radzenia sobie na co dzień z DDA. Mamy możliwość poznać myśli Gabrieli. Dowiedzieć się, dlaczego nie używa formy Gabriela, tylko Gabi i dlaczego, jest to dla niej tak ważne.
Ponownie spotykamy jej przyjaciółki, sąsiadkę. Widzimy jej relacje z tymi osobami. Widzimy ją jako mamę dorosłych synów i babcię wnuczek, które nazywa motylami. Widzimy jej pełną miłości relację z rodziną. Tak diametralnie różną, od tej znanej jej z domu rodzinnego.
Widzimy jak żyje. Czym się cieszy. Jaki ma stosunek do świata. Czytając obie książki w tak krótkim okresie czasu, widzę dwie różne osoby. Jedną przestraszoną i łaknącą rodzicielskiej miłości dziewczynę i drugą pewną siebie kobietę, która już wie, jak ma postępować. Wie, czego unikać i na czym się skupiać.
Gabi ma to szczęście, że w każdej chwili może liczyć na wsparcie i mądrość swojego męża. Obserwujemy jej wysiłki o naprawienie relacji między rodzeństwem. Wciąż chce łączyć. Zapewne, nie jeden czytelnik zapyta się o jej relacje z rodzicami. Nie chciałabym za dużo zdradzać. Myślę, że swoją podróż z Gabrysią każdy musi odbyć sam.
Przeszłość była jaka była i już jej nie zmienimy. Mamy jednak wpływ na teraźniejszość i przyszłość.
Autorka pokazuje nam przemianę Gabi. Pokazuje jak bardzo się zmieniała. Jak bardzo pomogły jej wizyty u psychologa i praca nas sobą. Ustawiczna praca. Zwracanie uwagi na swoje słowa i myśli. Nie wracanie do przeszłości. Nie analizowanie jej.
Wszystko, co robi Gabi jest najlepszą radą dla ciebie i dla mnie. Jej obecne życie jest wspaniałą szkołą Życia.
Gabi żyje jak chce. W całkowitej zgodzie z sobą. Czasami jeszcze zda jej się, że słyszy głos z przeszłości. Na szczęście uczy się go odrzucać. Uczy się odrzucać złe myśli. Nie zaprzątać nimi głowy. Uczy się myśleć dobrze. Skupiać na tym, co dobre i mądre.
Nareszcie wolna od przekleństwa dzieciństwa, świadoma swojej wartości spełnia się jako żona, mama, babcia, przyjaciółka, sąsiadka.
Grażyna Mączkowska daje nam fantastyczną pomoc do walki z DDA. Uczy nas żyć z DDA. Zrozumieć mechanizmy tego syndromu. Podaje przykłady zachowania i przeżywania pewnych sytuacji. Każda osoba z DDA odnajdzie tu siebie. Nieraz zapłacze. Nieraz nie będzie mogła uwierzyć, że czyta o sobie. Przecież zna ten ból odrzucenia i nie kochania. Czucia się gorszą, głupszą, nic nie wartą. Odnajdzie tu swoje lęki i brak wiary we własne siły. Brak wiary w siebie. Odnajdzie i swoje dorosłe reakcje na konkretne sytuacje.
„Żyję i Tu, i Tam. Jestem obciążona przeszłością. Zawsze będę, ale skoro ja i moja przeszłość jesteśmy nierozerwalne, to musiałam nauczyć się z nią żyć. Szkoda, że tak długo milczałam, bo przez prawie pół wieku odgrodziłam ją murem, za który tylko ja miałam wstęp. Mur przed światem i ludźmi spowodowany poczuciem inności i gorszości. Jeszcze do niedawana określenie „samotność w tłumie” bardzo do mnie pasowało. Dziś wiem, że takich jak ja jest w naszym kraju ponad milion. A może nieujawnionych jest drugie tyle? Dorosłych dzieci alkoholików, już tu, ale jeszcze tam. Tkwienie w TAM nie pozwala nam się rozwijać. Choć mamy marzenia, to często na nich się kończy. Boimy się porażek. Boimy się wyzwań. Mamy mało wiary w siebie.”
Autorka nie zostawia nas z poczuciem przegranej . Wręcz przeciwnie. Pokazuje, że osoby z DDA są wyjątkowe.
„W tym przeklętym syndromie doceniam jednak coś pozytywnego. Psycholog mi to uświadomiła – moje cechy. Ponoć piękne. Gdyby nie te trudne warunki, gdyby nie tamta szkoła przetrwania, nie byłabym taka, jaka jestem. Mam w sobie wielką wrażliwość na krzywdę ludzi i zwierząt. Jestem empatyczna. Doceniam małe rzeczy, ciepłe gesty i dobro w ludziach. Bardziej skupiam się na niewidocznym. Wsłuchuję się w drugiego człowieka, w istotę życia, i w serce. Nie zawsze w logikę i praktyczność. Coraz bardziej lubię siebie. Coraz bardziej mi się ze sobą podoba. Odczuwam swoją wartość, odmienność i doceniam niepowtarzalność. Bo jestem wyjątkowa. Nie dowierzam, ale to słowo też mi wytatuowano.”
Autorka podpowiada, aby skupiać się na dobrych myślach. Odrzucać złe, które niszczą.
O książce można by pisać jeszcze długo, ale nie o to chodzi. Z tym o czym pisze autorka musisz się zmierzyć sam. Dotknąć swoich ran. Pozwolić sobie na łzy. Nie jesteś sam.
„Tatuaże podświadomości”, to książka, która wskazuje drogę. Tłumaczy. Leczy poranioną psychikę i serce.
„Tatuaże podświadomości”, to szansa na naprawę tego, co poranione. To szansa na uleczenie. Na uwierzenie w siebie.
"Tatuaże podświadomości", to książka ważna. Bardzo ważna. Dobrze, że powstała.
„Tatuaże podświadomości”, to DAR.
Jestem wdzięczna Autorce za ten wyjątkowy DAR.
Komentarze
Prześlij komentarz