„Ścieżki losu” Magdalena Ludwiczak

Wydawnictwo Literackie Białe Pióro

Muszę przyznać, że kiedy zobaczyłam okładkę książki, szybciej zabiło mi serce. Te kolory, czcionka. Pełen dorodnych jabłek sad,  który wnika do Warszawy. Jakby chciał przeniknąć do tego miasta i stać się jego częścią. I nad tym wszystkim błękitne, zasnute białymi chmurami niebo. Ta okładka zagięła na mnie parol. Próbowałam pojąć, rozumieć. Ta książka dosłownie mnie wzywała. Zapraszała, abym ją poznała. Tak jakby mi obiecywała, że wszystko mi opowie. I gdzieś na tej wspólnej drodze, zdradzi tajemnice okładki. 

 

Potem jeszcze zobaczyłam te piękne kolorowe brzegi. Wtedy już miałam wrażenie, że ta książka „rzuciła na szalę” wszystko, co miała. Wtedy już się poddałam.

Zapomniałam jeszcze napisać o świetle. Jasnym świetle, które właśnie z tego sadu, przenika do naszej stolicy. Jakby było jasną ścieżką. Wyzwoleniem i odkryciem skrycie przechowywanej tajemnicy.

To tyle tytułem wstępu i pochylenia się nad okładką.

Musiałam jeszcze przeczytać o czym jest ta intrygująca książka. Kiedy przeczytałam o wpływie przodków na nasze na życie, wiedziałam, że ta książka przypadkiem mnie nie zawołała. Ona wiedziała, że właśnie tak patrzę na życie. Decyzje przodków, ich wybory i życie mają wpływ na kolejne pokolenia. Na ich wybory i życie. I nawet, jeżeli młodzi sobie tego nie uświadamiają ich przodkowie w jakiś sposób naszkicowali ich życie.

Kto pojmie tę wiedzę i przyswoi sobie, ten zrozumie, że za wszystko nie może winić tej czy innej osoby. To nie tak, że świadomie coś czyniła lub właśnie tego nie czyniła. Ona pewnych rzeczy w życiu nie zaznała. Nie doświadczyła i dlatego nie była świadoma. Jednak jeśli kolejne pokolenie zechce poznać rodzinne historie, tajemnice wtedy zacznie rozumieć pewne zachowania, decyzje. I nawet jak nam się wydaje, że wszystko zależy od nas, to tak naprawdę, tak nam się, tylko wydaje.

Magdalena Ludwiczak pokazuje nam to niezwykle delikatnie. Tak jakby wzięła czytelnika za rękę i powiedziała – „chodź. Zaufaj mi. Chcę, abyś poznał pewną historię, a potem z jej perspektywy spojrzał na przeszłość  i tajemnice swojej rodziny, i swoje życie. Zapewniam, że wtedy dużo zrozumiesz.”


 

„Ścieżki losu”, to opowieść o trudnych wyborach. O miłości, która pojawiła się skrycie i w czasie, kiedy już było za późno. O miłości, która tak bardzo dotknęła kolejne pokolenia i przyniosła im rany, które nosiły w sobie przez całe życie. Rany, które miast leczyć, pielęgnowali  i nawet sobie z tego sprawy nie zdawali. 

To opowieść o dwójce młodych ludzi z rodzin dotkniętych tajemnicami, którzy gdy się spotkali okazali się sobie pisani. Razem tajemnice zgłębiali i rany leczyć, wzajemnie sobie pomagali. 

W jednym pokoleniu miłość przyszła za późno. Drugie zapatrzone w dobrobyt,  zapomniało o pięknie  i na drobne ją rozmieniło. Tak dużo przez to straciło. Dopiero kolejne, poranione i spragnione miłości, mądrość  życiową zdobyło i to co w nim chore było, leczyć chciało. Niby na lodzie kruchym kroki swoje  stawiało. Na szczęście, serce na przewodnika tej drogi wybrało. Serce, które jeszcze czuć nie zapomniało. Serce, które kierunek znało.

I zaczęła się droga leczenia wspomnień i życiowych wyborów. Zrozumienie, zajęło miejsce niezrozumieniu. Jedna tajemnica z przeszłości, które cieniem położyła się na kolejnych pokoleniach rodziny.

Miłość. Wielka i romantyczna. Piękna i dodająca skrzydeł. Niestety bywa i taka, która przychodzi w nieodpowiednim  czasie. Taka, jakby spóźniona. Gdyby przyszła o czasie dałaby radość i szczęście. Dałaby życie pełne miłości i jasną przyszłość kolejnym pokoleniom.

Na szczęście jest światło, tak jak na okładce, które niby nadzieja, rozświetla ciemne kąty. Leczy, naprawia. Miast rozżalenia, daje zrozumienie. Daje nadzieję na naprawienie tego, czego nigdy nie było. Choć trafniej chyba będzie napisać, zbudowanie. Będzie niby powstanie do nowego i lepszego życia. Będzie niby zdjęty z głowy i na ziemię  rzucony, woal.

Wędrówka śladami rodzinnych tajemnic, daje inspirację, zmienia i „rodzi” nowego, lepszego człowieka, który gdyby nie pewne zdarzenia, nigdy zapewne nie sięgnąłby po lepsze życie. 

 

Można by rzec, że to jest druga,  od życia darowana, szansa. Szansa dla nas, by naprawić wszystko i zmienić swe życie na lepsze. Kiedy staniesz na ścieżce zmian i zrozumienia, zostaniesz obdarzony przez życie sowicie. Dostaniesz więcej niż mogłeś pomarzyć. Ważne, aby zrozumieć, że życie mamy jedno. Trzeba je przeżyć dumnie i z podniesioną głową.

Miłość  dotyka wszystkie pokolenia. Na niej oparte jest nasze życie, szczęście oraz trwanie.

Kiedy już  poznasz historię bohaterów  książki,  pomyśl czy w rodzinie nie masz „Tadeusza”, który dzieje rodziny spisze i jej historię kolejnym opowie. Historię, która stanie się zapisem dawnych czasów, doświadczeń, miłości… Stanie się promieniem słońca dla tych, którzy są i którzy przyjdą po nas.

Nade wszystkim zaś miłości, która rani, ale i buduje. Pozwoli zrozumieć, że bez miłości życie nie istnieje. Miłość jest pokarmem, co żywi nasze życie. Jest światłem w ciemności i opoką w trudach.

Drogi Czytelniku, mam nadzieję, że sięgniesz po książkę. Mam nadzieję, że „Ścieżki losu” zrodzą w tobie dobre pragnienie. Zrozumienie, współczucie zastąpi sądzenie. Poznanie rodzinnych historii przyniesie ci zrozumienie swojego życia i wyborów. Stanie się inspiracją do zmian. I wiesz, co? Pospiesz się, abyś zdążył. Czas tak szybko płynie…

Całym sercem polecam ci tę piękną, choć tak trudną i momentami, bolesną historię. Historię, która jest zapisem wyjątkowych zdarzeń, decyzji i przemian. Nade wszystko zaś miłości, która jest sensem życia i istnienia.


 

Komentarze

Popularne posty