„Gdy nadejdzie dzień” Gabrielle Meyer

Dreams Wydawnictwo

Współpraca recenzencka z Dreams Wydawnictwo

 

Podróże w czasie. Życie w kilku epokach. Któż z nas nie marzył o takim przemieszczaniu się  w czasie?

Gabrielle Meyer spełnia nasze marzenia i zabiera nas w podróż w czasie. 

 

Libby Conant żyje w 1774 i 1914 roku. Jedno życie prowadzi w Williamsburgu, który w tamtych latach był angielską kolonią, drugie w Nowym Jorku. W każdej z epok ma dwie rodziny. Bliższa jest jej ta z 1774 r. Razem z mamą, co na tamte czasy było rewolucyjne, prowadzi rodzinną drukarnię. Po śmierci ojca i jego długiej chorobie rodzina popadła w długi. Najważniejszym zadaniem staje się ich spłata.

Mama Conant jest najbliższą przyjaciółką Libby i powierniczką jej tajemnic i obaw. To ona jest jej przewodniczką. Uczy jak żyć z darem, który dla jej babki stał się przekleństwem. Co to za dar? Niektóre kobiety z ich rodziny zostały obdarzone zdolnością podróżowania w czasie. Życiem w dwóch epokach jednocześnie, przy czym w dniu swoich 21 urodzin muszą zdecydować, w którym życiu zostają. Również Libby będzie musiała podjąć tę trudną decyzję.

 

Nasza bohaterka, dziewczyna wykraczająca poza schematy swej epoki,  postanawia zostać w 1774 roku. Na jej oczach wykuwa się niepodległość Stanów Zjednoczonych. Panowie Jefferson czy Waszyngton są jej dobrze znani. To właśnie w jej drukarni pan Jefferson drukuje ważny dokument, który sprawi, że to właśnie jego wybiorą na autora Deklaracji Niepodległości.

To w tej epoce żyje Henry Montgomery, jej ukochany i zrazem najlepszy przyjaciel z dzieciństwa.

W roku 1914 Libby jest jedynaczką, której zadaniem jest spełniać cele i chore ambicje matki. Ma się pięknie ubierać i pięknie wyglądać. Ot, taka salonowa lalka.

Którą epokę wybierze Libby? Czy uda się jej zostać w 1774 roku i zaznać szczęścia na jakie liczy czy też to rok 1914 będzie tym jej przeznaczonym?

I nasuwają się pytania. Czy nasze plany zawsze są zgodne z planami Pana Boga? Czy mając wiedzę o przyszłości możemy ingerować w przeszłość? Czy wybory, których chcemy dokonać są tymi właściwymi? Czy warto zaufać bożym planom? Czy miast walczyć, nie lepiej zaufać?

„ – Ufam i wierzę, że Bóg nad tym czuwa. On sam będzie decydował o moim losie .”

Mama  Conort w rozmowach z Libby kilka razy porusza temat niepodległości i wolności. Wszak dziewczyna i tak będzie żyła w czasach wojny i walki. I to niezależnie, którą epokę wybierze. Zacytuję, tylko jeden z wielu pięknych i jakże mądrych, wartych przemyślenia, cytatów:

„Dlaczego nie miałybyśmy zapłacić ceny za wolność? Czy wszyscy muszą się poświęcić, żebyśmy mogły tylko cieszyć się przywilejami, które inni wywalczyli? Nie. Wolność nie przychodzi za darmo, Libby. Jej cena jest znacznie wyższa, niż sobie uświadamiamy.”

 Nie  mogę nie zamieścić i tych, jakże mądrych i ważnych słów:

„ - Wolność nie jest czymś trwałym ani gwarantowanym. Żyje i oddycha, i trzeba jej nieustannie bronić. Nie można jej brać za pewnik. Walcz za nią, zarówno w publicznych, jak i w prywatnych sferach swego życia. I zawsze szukaj, jak możesz pomagać innym – mówiła dalej, wręcz gorączkowo recytując kolejne instrukcje. - To nasz najważniejszy cel na ziemi. Być pomocnymi.”

Kiedy zapadły decyzje pozostania w konkretnej epoce, mama Conort daje Libby ostanie wskazówki i rady. Przypomina jak bardzo jest wyjątkowa.

 

Czyż i my nie powinniśmy skorzystać z tych dobrych rad i kierując nimi iść w każdy nowy dzień ? Mieć odwagę, by czynić dobro? Wybrać miłość i zaufanie, miast zgorzknienia i buntu? Czy żyjąc zgodnie z Bożymi planami, nie dokonamy rzeczy wielkich? Czy będąc „posłuszni” nie zostaniemy zadziwieni?

„Gdy nadejdzie dzień”, to książka, która nie tylko pozwala dotknąć dwóch epok. „Gdy nadejdzie dzień”, to książka, która zadziwia, zachwyca, zaskakuje i wzrusza. To książka, która porywa czytelnika do świata bohaterów. Niejako zmusza do odpowiedzi na pytania. Wywołuje dużo emocji. Zmusza do podpowiedzi, którą epokę powinna wybrać Libby. Powoduje, że płaczemy z bohaterką i szukamy ratunku, i dróg wyjścia z nieprzewidzianych sytuacji. Nie godzimy się na to, co zaistniało, a jednocześnie  zaczynamy rozumieć sens zdarzeń.

W miarę rozwoju akcji motywujemy Libby do konkretnych działań. Wręcz popychamy ją do nich, by za chwilę powstrzymać, zabronić.

O tej książce chciałoby się mówić i mówić, a nie można za dużo powiedzieć, by nie zdradzić wszystkiego. By nie zepsuć tego, co autorka przygotowała dla czytelnika. Książka jest warta polecenia i przeczytania.

Na koniec chciałabym nadmienić, iż czytając książkę mamy wrażenie, że w pewnym momencie coś się zmieniło. Autorka zaczęła pisać trochę inaczej. Pojawia się dużo odniesień do Pana Boga. Jego planów i opieki.  Dla mnie, to ogromny atut tej książki. Mam nadzieję, że te wszystkie przemyślenia autorki staną się dla czytelnika prawdziwą skarbnicą wskazówek i rad.

Dlaczego się pojawiły i dlaczego w tym, a nie innym fragmencie książki? Autorka pisze o tym na końcu książki w słowach OD AUTORKI.

 

Na koniec jeszcze muszę napisać pewne słowa.

Drogi czytelniku, jeżeli sięgniesz po książkę i czytając ją zdobędziesz pewność, że czytając ostatnie zdania i strony, przeczytasz całość, to powiem ci jedno… Ostatnie zdania, to będzie dopiero początek. Początek tej samej, a jednak nowej historii. Zaskoczony? To dobrze. To znak, że sięgniesz po tę oraz kolejną z cyklu „Ponad czasem” historię.

Gdybym mogła dałabym ksiązce  najwyższą ocenę. Dałabym jej nawet 1000. 


 

Komentarze

Popularne posty