Z Rodziną Niziołków spotkałam się jakiś czas temu. Ta wyjątkowa rodzina i jej znajomi, przyjaciele zawładnęli mym sercem już od pierwszych stron pierwszego tomu pt. ”Robert i Róża”. Kiedy po kilku latach trafił do mnie maszynopis kolejnego tomu, bardzo się ucieszyłam. Nie spodziewałam się jednak, że już tekst utworu Gintrowskiego umieszczony na stronie przedtytułowej jako motto, potarga poły mej duszy i dosłownie, mówiąc językiem kolokwialnym „wbije mnie w ziemię”. Kiedy zaczęłam czytać, zamieszczoną  przez autorkę listę bohaterów,” jednym dla przypomnienia, drugim dla zapoznania ”zrobiło się „ciężko”. Nie spodziewałam się, że  spotkanie po latach wywoła we mnie, aż takie emocje i wzruszenia. Kiedy czytałam poprzednie tomy, moje życie toczyło się spokojnie i bezpiecznie utartymi torami. Teraz,  kiedy ponownie spotkałam moich ukochanych bohaterów, uzmysłowiłam sobie,  jak bardzo zmieniło się moje życie. Ile trudnych i ciężkich chwil przeżyłam. Jak bardzo zaważyły one na moim postrzeganiu rzeczywistości. 


Zaczęłam czytać… Już pierwsze zdania nowego, piątego tomu sagi o niezwykłej rodzinie Niziołków, wywołały wzruszenie  i radość. Małgosia Klunder, na nowo otworzyła drzwi świata Niziołków i zapraszającym gestem powiedziała  - wejdź.

Weszłam. Weszłam od razu „w akcję”. Bez zbędnych opisów i wprowadzeń. Tak jak kończy się jeden dzień, a po nocy zaczyna następny, tak i tu po czwartym następuje tom piąty.

Nie zdradzę treści,  czytelnik ma oczy i ogromny apetyt, na zaspokojenie go w ciszy swojego domostwa. Zacytuję, tylko samą autorkę , aby czytelnik miał wyobrażenie czasoprzestrzeni,  w której rozgrywa się akcja piątego tomu „akcja obecnej zaczyna się z minimalnym poślizgiem, czyli na jesieni 2016 i trwać będzie do lata 2018 roku.”

W tym tomie Małgorzata Klunder swoją autorską uwagę, skupiła przede wszystkim na dwóch postaciach ks. Janie Niziołku i ks. Stanisławie Deskurze zwanym Stachem. Powiedziałabym nawet,  że z dużym naciskiem na tę ostatnią postać. Oczywiście pojawiają się tu znani nam już z wcześniejszych tomów najbliżsi ks. Janka i przyjaciele zarówno ci z Kirkcaldy  w Szkocji jak i ci z Poznania czy Gołuchowa. Pojawia się też nowa osoba, co prawda epizodycznie, ale jest to bardzo ważna osoba, babcia ks. Stanisława z Bystrej. Czytelnik znający poprzednie tomy zapewne zwrócił uwagę, że autorka wprowadza na swój plan , babcie głównych bohaterów,  babcię Joannę Niziołek, mamę Roberta, babcię Alicję Kotoń, mamę Różyczki i obecnie babcię ks. Stacha z Bystrej. Te trzy seniorki  pomimo, że czasami pojawiają się, tylko na chwilkę, to jednak bardzo znaczącą CHWILKĘ .

Nie ulega wątpliwości, że najbardziej charakterystyczną i charakterną postacią, a zarazem  postrachem całej rodziny Niziołków, Kotoniów i innych wywodzących się z jej pnia rodzin, jest Alicja Kotoń. Ta wydawałoby się twardo stąpająca po ziemi  i „mająca zawsze  rację” seniorka rodu (oj, obraziłaby się i na mnie, gdyby usłyszała, iż mówię o niej seniorka) ma  jednak ”słabość” do swojego ukochanego zięcia Roberta Niziołka, wnuczki Wisi i oczywiście naszego ks. Janka, z którym nie raz i nie dwa, mówiąc oględnie, miała inne zdanie. W tym tomie oprócz jej konfliktu z najstarszym wnukiem; tak, tak, to nadal ten sam  konflikt znany czytelnikowi z czwartego  tomu.  W tym tomie poznajemy też trochę inną twarz Alicji. Jej spotkania ogrodzie botanicznym z… o tym czytelnik sam sobie przeczyta. To prawdziwa przyjemność. Te świetne dialogi, galop myśli i przebiegłość, i spryt adwersarzy, nieraz wywoływały u mnie salwy śmiechu.

Alicję poznajemy też  jako oddaną przyjaciółkę… ciii. To też czytelnik sam sobie doczyta. Ale poznajemy i osobę, która w sercu nosi dużą mądrość i wielką tęsknotę,  nie pogodzeniem się z bólem serca i duszy  będącym jej udziałem. „Bo jest smarkaczem, który jeszcze nie poczuł tak naprawdę życia!” – chciała krzyknąć z całej duszy. „Bo mu nic nie zabrano i nie wie, jak to jest smakować tę odrobinę, której jeszcze szlag nie trafił! Więc ma gest w dawaniu tego, co i tak do niego nie należy!”


Skupmy się jednak na dwóch filarach,  na których oparty jest tom piąty. Ks. Janek jest proboszczem, ks. Stanisław jego wikarym. Oprócz wątków pobocznych, notabene jak zwykle u Małgorzaty Klunder, niesamowicie ciekawych i wciągających, jest jeden wiodący – odszukanie polany na, której młody ks. Tadeusz, wtedy jeszcze Tadziu spędził tydzień i  wybudował kapliczkę. Cała akcja powieści, można by rzec, oscyluje wokół tego tematu. Śledzimy przyjazd ks. Janka do Merry,ego i Wioli do Gołuchowa, i kolejne czynione przezeń próby, aż do wspólnej wyprawy do Polski z… (Czytelniku, doczytasz. Nie pozbawię Cię przyjemności czytania.)

Nie chcę opowiadać treści książki, gdyż to nie jest istotą recenzji. Treść należy do autora i czytelnika. To jest ich wspólna intymna podróż.

Małgorzata Klunder, jak zwykle dała wspaniały popis swojej znajomości Beskidów i Bieszczad. Czytając jej opisy szlaków, nazwy geograficzne miejsc, rzek i wszelkich górek, człowiek nabiera podziwu dla jej znajomości tematu. Od razu rzuca mu się, iż te tereny musiała „schodzić” sama na własnych nogach i że bardzo głęboko tkwią one w jej sercu. Czytelnik czytając te opisy ma wrażenie, że sam znajduje się na niebieskim czy żółtym szlaku. Czuje zapach lasu. Słyszy śpiew ptaków czy  szmer wijącego się,  gdzieś obok strumyka. Muszę przyznać iż złapałam się na tym, że czytając te opisy  nogi same mi maszerowały i wspinały na kolejne „górki”. Zapomniałam, że siedzę z tekstem w fotelu, a nie jestem na szlaku i nie idę leśną drogą po piachu. Autorka, potrafi czarować swym piórem.

Ale wróćmy do naszych bohaterów. Dwaj młodzi kapłani w dalekiej Szkocji, których życie jest dla nas czymś pięknym i  świeżym. Ks. Jan Niziołek  „Zasadniczy, ale skromny, umie się przyznać do niewiedzy, nie wstydzi się zapytać o radę”, jak mówi o nim pełen podziwu i zdrowego rozsądku ks. Stanisław.  Obserwujemy ich codzienne zmagania; te czysto ludzkie „Jesteśmy cieleśni, jesteśmy biologią, jak mawiał przywołany przez ciebie ksiądz Kaczkowski, i dlatego jest czymś najzupełniej normalnym, że musimy się wspierać materią i zmysłami”- i te kapłańskie  Bo widzi ksiądz, przecież ja jestem żołnierzem Pana Boga. Muszę być twardy i energiczny… , „ … nie ma takich okoliczności, które pozwalałyby nam zachować się haniebnie”.

W miarę czytania te dwie postacie stają się nam coraz bliższe. Widzimy proboszcza i wikarego.  Ale widzimy i dwóch przyjaciół, którzy coraz lepiej się znają. Wyczuwają, kiedy ten drugi potrzebuje pomocy czy wsparcia. Patrząc na ks. Stacha widzimy jak  rodzi się ta jego, można by rzec synowska miłość i szacunek do swego proboszcza, synowskie oddanie; to stanie za nim murem, przy jednoczesnym byciu podwładnym, kolegą, przyjacielem. W tych relacjach są prawdziwi, szczerzy. Jest między nimi duża doza empatii,  poszanowania  prywatności drugiego. Ta ich relacja z układu –proboszcz- wikary,  pomimo niewielkiej różnicy wieku, ewoluuje czasami w kierunki relacji , ojciec-syn  . W tej relacji  w zależności od okoliczności „ster władzy”  przechodzi z jednych rąk do drugich. Stach, ten malutki góral z Bystrej, niejednokrotnie pokazuje nam, że drzemie w nim serce niezłomnego olbrzyma. Często to on „przejmuje pałeczkę tego decyzyjnego”. Ta jego determinacja, ten gejzer emocji i szalona, a jednocześnie tak pięknie poukładana głowa. Ot, mały góral z Bystrej Podhalańskiej,  Skrzacik, a jednocześnie ks. Stanisław czy Stach, kiedy wymagają tego okoliczności.

Ileż w tej postaci zapobiegliwości, wyprzedzania wydarzeń ; zawsze jeden krok do przodu. Kryje się w nim, tyle dziecięcej prostoty, uczciwości. Takie szczere serce. I ta jego wiara, taka niezłomna i pewna. Postać, która mam  nadzieję, skradnie serce wielu czytelnikom. Postać, którą wielu pokocha. Obaj z ks. Jankiem tworzą duet, który człowiek chciałby spotykać codziennie. Idealnie oddają,  to słowa autorki włożone w usta ks. Jana „Jak w drogę, to we dwóch.”


W swojej powieści,  Małgorzata Klunder daje nam wiele wskazówek. Przypomina to, o czym na co dzień być może zapominamy „Wiara powinna być radosna, a ksiądz, żeby zapalać innych, musi sam płonąć.”  W usta księdza Janka wkłada słowa „I są sytuacje, i to całkiem sporo, gdzie niemożliwa jest postawa neutralna. Wybór mamy tylko pomiędzy heroizmem a podłością…” Ileż tu mądrości… Ileż zdrowego i tak bardzo potrzebnego nam dzisiaj rozsądku. Te słowa, to przysłowiowa,  petarda. Autorka wskazuje na godne zachowania. Na postawy, które powinny być wykładnikiem naszego życia. Radzi na co mamy, zwrócić naszą uwagę  „To ufaj. Maleńkie cuda dnia codziennego niech ci przysparzają uśmiechu, ale buduj na Nim, nie na kuglarstwie” „Mówiłem ci już kiedyś, że są cuda zwyczajne, których nikt nie zauważa. Zaufaj”.” Ufaj, ciesz się i czerp z tego siły i radość”. Takich perełek jest w tekście więcej. Czytelnik wyszuka je sam. Może zaznaczy  zakładką, podkreśli czy też zapisze w notesie ze złotymi  myślami? Warto. Naprawdę warto.

Uważny czytelnik zauważy, że autorka w usta swych bohaterów wkłada wiele mądrych zdań, słów.  Wnikliwy, dojrzy je jednym okiem. Wrażliwy odczuje całym swym sercem. Ktoś powie, że piszę tu tylko o sercu. Ale czyż ono właśnie nie sprawia, iż jesteśmy szczęśliwi ? Czyż ono nie jest tak ważnym dla nas nie tylko cielesnym, ale i duchowym elementem naszego życia?  Czyż nie piękne są słowa „Jak się kogoś kocha, ma do niego pełne zaufanie, że nigdy nie zdradzi, że jego intencje są absolutnie czyste… Człowiek się otwiera…” albo  dwie strony dalej „Jak się kogoś… kocha, to można dla niego robić też coś, czego się nie lubi. On zawsze zauważył, podziękował, pochwalił jedzenie, przeprosił, że nie pomaga”.  Przecież to samo piękno. Toż to istota miłości. Uczmy się. Uczmy się mądrości od innych. Czerpmy pełnymi garściami i zmieniajmy nasze życie na lepsze. Na Dobro nigdy nie jest za późno.

Małgorzata Klunder zachwyca erudycją. Jej wiedza na temat  Mszy Trydenckiej, zachwyca. Przypomina tę zapomnianą i wygnaną… Czytając jej opisy i łacińskie formuły człowiek czuje się szczęśliwy; taki na swoim miejscu. Autorka pokazuje całe spektrum bogactwa Kościoła. I nie jest to li, tylko jakaś sztywna katecheza , ale żywa lekcja. I jak sama pisze „A własnej chrześcijańskiej tradycji nie musimy się wstydzić, bo sięga  ona tysiąc sześćset lat wstecz...”

„Dokąd nas zaprowadzisz”, to jednocześnie pytanie do nas samych. To pytanie o wiarę, dzisiaj tak bardzo okaleczoną, wyśmianą; dla wielu jednak nadal, na szczęście, tak ważną .

 Małgorzata Klunder pokazuje,  jak bardzo atrakcyjna może być wiara w dzisiejszych czasach. Jak bardzo pomaga nam żyć.. Jak pomaga poukładać nam wiele spraw. Pozwala, aby nasze zagmatwane czasami życie, mogło znowu wyjść na prostą. Pokazuje, że każdy ma szansę. Pokazuje, że na Dobro nigdy nie jest za późno. Sumienie człowieka potrafi powywracać  na wszystkie strony.  Przewietrzyć, „wyprać” i wysuszyć, aby na koniec, na to biedne, sfatygowane sumienie położyć plaster miłości i dobra. Nie zostawia czytelnika samego. Daje mu konkretne wskazówki. Niczego nie narzuca. Do niczego nie zmusza. Pokazuje drogę. Daje alternatywę wyboru. I jak jej ukochany „Jan Góra mówił otwartym tekstem”, tak i ona idzie jego śladem.

„Dokąd nas zaprowadzisz”, to tratwa na dzisiejsze czasy; dzisiejszą rzeczywistość. I cieszmy się, że swoim lekkim, niby ślizgającym się jak po lustrze morza, piórem, potrafi pisać o tak trudnych czasami, ale jakże ważnych dla każdego z nas, sprawach. Mam nadzieję, że Niziołkowie nie skryją się w piątym tomie, ale powędrują do szóstego, siódmego i kolejnego. Wędrówka przez życie z takimi przyjaciółmi staje się pouczającą przygodą.

 

Dokąd nas zaprowadzisz, Panie
Bez bagażu i bólu głowy
I gdy nic nam na drodze nie stanie
Czy będziemy mogli zacząć na nowo

 


Recenzja powstała na prośbę Małgorzaty Klunder ponad trzy lata temu. Małgosia jest autorką cyklu „Niziołkowie z ulicy Pamiątkowej”. Tom piąty pt. „Dokąd nas zaprowadzisz Panie” ukazał się w 2020r. Pomimo upływu lat każde słowo nadal jest aktualne. Powiem więcej. Bardziej aktualne niż w momencie powstania tego tekstu. Dzisiejsze czasy jeszcze bardziej potrzebują takich słów.  

Kochany Czytelniku, weź do ręki wszystkie części Niziołków. Odzyskaj Nadzieję. Nabierz odwagi… Zaufaj Małgosi Klunder. Zaufaj i mi…

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Popularne posty