Nasze domy, to małe biblioteki, w których od czasu do czasu musimy zrobić mały remanent. Tak było i w moim wypadku. Wytypowałam kilka książek, które chciałam przekazać do biblioteki. Mam jednak zasadę, że zanim oddam, muszę przeczytać.

Jedną z nich była „(Nie)miłość” Nataszy Sochy. Książka stała na półce prawie trzy lata. Dlaczego najpierw sięgnęłam po tę, a nie inną  książkę? Przypomniałam sobie dlaczego ją kupiłam. Co mną kierowało …


Muszę przyznać, iż książka była dla mnie dużym zaskoczeniem. Zda się banalna historia. Małżeństwo. On i ona. Razem przez ileś tam lat. Jedno dziecko. Sytuacja finansowa bardziej niż dobra. On profesor na uniwersytecie. Ona pani ornitolog i właścicielka kamienicy odziedziczonej po dziadku. Można by rzec, życie jak z bajki. Nic bardziej mylnego. Doszli do momentu, kiedy chcą się rozstać. Oboje myślą o rozwodzie. Na głos, żadne z nich jeszcze tego nie powiedziało. I raptem w ciągu kilku minut wszystko ulega zmianie. Cecylia ulega wypadkowi i zapada w śpiączkę. Po przebudzeniu okazuje się, że kobieta nie chodzi. Czeka ją wózek inwalidzki. Przynajmniej przez jakiś czas. Przed nią długa rehabilitacja. Jak długa? Tego nie wie nikt. Wiktor, mąż Cecylii, zdaje sobie sprawę, że to nie jest dobry czas na rozwód. Nie może jej teraz zostawić. Do podobnego wniosku dochodzi i jego żona. Zaczyna się nowe (nie)nowe życie. 

I teraz zaczyna się,  to co najlepsze. Poznajemy myśli jednej i drugiej strony. Zaczynamy poznawać historię tego małżeństwa widzianą oczami raz jednej raz drugiej strony. Widzimy jak wzajemne pretensje, urazy, oddalanie się niszczy ten związek. Niszczy go każdego dnia. Niezauważalnie, podstępnie.

Na szczęście jesteśmy świadkami opieki i odpowiedzialności  Wiktora. Widzimy jego starania o powrót żony do zdrowia i samodzielności. Obserwujemy to z rosnącą nadzieją. I nie ważne, że ma młodą i atrakcyjną kochankę. Ważne, że zauważa swoją żonę. Zaczyna ją widzieć. Nie, tylko patrzeć, ale przede wszystkim zauważać. Oczywiście jest w nim chęć ułożenia sobie życia z młodszą Karolą, jednak odpowiedzialność i chyba ludzkie uczucia, wygrywają.

Cecylia, kobieta, której całe życie uległo zmianie , każdego dnia musi się mierzyć ze swoją niepełnosprawnością. Musi liczyć na pomoc innych. Na pomoc Wiktora nawet w tak intymnych sprawach, jak kąpiel czy toaleta.

I tu sprawdza się moje motto „Wszystko dzieje się po coś. Nawet  trudne sprawy mają sens i są szansą na lepsze”.

To niespodziewane kalectwo Cecylii, unieruchomienie na wózku inwalidzkim przynosi wiele powolnych zmian. To czas przemyśleń. Czas analizowania swojego małżeństwa. Czas odkrywania, że kryzys w małżeństwie to lata zapominania o sobie. To powolne oddalanie się. To zamiana rozmowy na komunikaty. Zaparzenie jednej nie dwóch filiżanek kawy. To nie mówienie o tym czego oczekujemy. To blokowanie się. Milczenie.

„Trudno ustalić konkretny moment, kiedy coś się psuje.  Małżeństwo nie jest porcelanową filiżanką, która upada na podłogę i od razu pęka na pół. To raczej lata  wyszczerbień i drobnych rys, które koniec końców prowadzą do tego samego - przychodzi taki dzień, w którym  nie można się już z niej napić.”

„(Nie) miłość”, to cały wachlarz emocji, rozmyślań.

Kiedy Wiktor rozmyśla o małżeństwie swoich rodziców, przypomina sobie różne sytuacje, w których jedno mogło liczyć na drugie. ”Dopiero teraz Wiktor zrozumiał, że właśnie na tym polega miłość  jego rodziców. Na tartym jabłku i smarowaniu kremem. Na ciągłej obecności. Na uśmiechu mimo niedobrych momentów.”

Do jakże ważnych wniosków na temat małżeństwa dochodzi i Cecylia „Cała tajemnica i piękno małżeństwa to kumulacja drobiazgów, do których  obcy ludzie nie maja dostępu. To, jak długo ktoś myje zęby wieczorem, to jakim gestem ściąga ręcznik z wieszaka i ile razy miesza kawę. Jaki jest jego oddech, gdy śpi, i w którą stronę sterczą mu rano włosy. Nieistotne szczegóły, błahostki, o których się nie mówi. Ale to one właśnie budują więź, o której inni nie mają pojęcia.”

I przychodzi moment, kiedy opada złość. Moment, kiedy oboje widzą, że wina nie leży, tylko po jednej stronie. Idealnie ujęła, to Cecylia. „-Wpadamy w małżeński  letarg. I obojgu nam to odpowiada. Ja nie wiem, co u ciebie nowego, ty o nic nie pytasz. Budujemy dalej swoje życie, ale bez udziału drugiej osoby. Nieobecność. Niezrozumienie. Niemiłość.”

Zapominamy o trzymaniu się za ręce. Zapominamy o wspólnych spacerach. Zapominamy o tych wspólnych chwilach radości ... Nie zapominajmy …

„(Nie)miłość”  Nataszy Sochy, to książka, którą powinni przeczytać ci, których małżeństwo zaczyna się chwiać. To książka, którą powinni przeczytać i ci, szczęśliwi w małżeństwie. Jest ostrzeżeniem przed tym, co niepostrzeżenie może się wkraść w ich, do tej pory, szczęśliwe życie. To książka dla każdego. Polecam ją z czystym sumieniem. Nie zapomnijcie o zakładkach indeksujących. Ta książka, to bogactwo myśli i przemyśleń.

Oczywiście książka zostaje u mnie. Będę do niej wracała i czytała ten czy inny fragment. Rozmyślała nad tym czy innym cytatem.

I jeszcze jedna bardzo ważna uwaga. Każdy rozdział kończy się krótkimi informacjami o tych czy innych ptakach. Dlaczego?  O tym już każdy czytelnik musi przeczytać sam.                                                                                           

„(Nie)miłość” utwierdziła mnie w moim wyborze. Jakim? Aby na blogu wracać też do książek wydanych  nawet kilka lat wcześniej. Do książek, które warto polecać i przypominać. Do książek, które uważam za ważne i dobre. Nigdy nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że książka żyje,  tylko dwa lub trzy miesiące. Żyje tak długo jak długo jest czytana. To my czytelnicy decydujemy o jej żywotności. My, a nie wydawcy .

 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty